reklama

Uciekli z ojczyzny przed wojną. Tułacze, dworcowe życie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Uciekli z ojczyzny przed wojną. Tułacze, dworcowe życie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności - „Stajemy wobec największego kryzysu humanitarnego w Europie od II wojny światowej. Ani olbrzymia ofiarność i solidarność całego społeczeństwa, ani ciężka praca samorządowców już nie wystarczą. Przyszedł czas, aby sercu towarzyszył rozum. Konieczne są rozwiązania systemowe…” – mówił Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
reklama


Największą dramaturgię towarzyszącą exodusowi ludności ukraińskiej widać na dworcach kolejowych w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Rzeszowie, Przemyślu i w wielu innych polskich miastach. Wszędzie tam koczują ukraińscy uchodźcy. Większość z nich jest zatłoczona ponad wszelką miarę. Ale nie może być inaczej, kiedy każdego dnia do Polski dociera pociągami ok. 150 tysięcy osób, a na dworce kolejowe przybywają też uchodźcy z drogowych i pieszych przejść granicznych. W pierwszych dniach wojny większość z nich odbierana była bezpośrednio na przejściach przez swoich bliskich żyjących w Polsce. Teraz około 30 procent przybyszów nie ma się gdzie podziać, trafia więc na dworzec, czekając co przyniesie los. 

Dworzec centralny w Warszawie pęka w szwach, każdego dnia dociera doń kilkanaście pociągów z uchodźcami. Na dworcu we Wrocławiu w nocy z wtorku na środę spało kilka tysięcy osób, tyle samo tłoczyło się na znacznie mniejszym dworcu w Rzepinie, blisko granicy z Niemcami. Podobnie było w Przemyślu. Tylko w ciągu jednego dnia (poniedziałek) na tamtejszy dworzec kolejowy przybyło ponad 13 tysięcy uchodźców, tylko jednej nocy (z wtorku na środę) odjechało z niego siedem specjalnych pociągów, kierując się do Warszawy, Wrocławia, Poznania, Katowic i do czeskiej Pragi. Zabrały blisko cztery tysiące pasażerów. 

Skazani na wolontariuszy

Otworzyli swoje serca na uchodźców wolontariusze, pospolite ich ruszenie. Z wielu stron Polski, a także z zagranicy. Opiekują się swoimi podopiecznymi często 24 godziny na dobę, do utraty sił. Wymieniają się w locie, gdy widzą, że pojawiła się kolejna ich zmiana. Skarżą się na brak koordynacji i informacji, normalnego jedzenia w postaci ciepłej zupy, środków higienicznych, maseczek, rękawiczek, pieluch, ręczników, koców. Mówią, że przydałyby się wojskowe kuchnie polowe, a także większa ilość sanitariatów. – To, że wszystko jeszcze jakoś funkcjonuje, to zasługa tysięcy zwykłych ludzi, którzy pomagają z własnej inicjatywy i za własne pieniądze – mówią. 

Symbolem nieudolności państwa w koordynacji działań pomocowych stał się dworzec centralny w Warszawie (od początku wojny stolica przyjęła już 250 tysięcy uchodźców, a przejechało przez Warszawę ok. 300 tysięcy). Na zarzuty stawiane wojewodzie mazowieckiemu, odpowiedzialnemu za ten obiekt, Konstanty Radziwiłł drwiąco odpowiedział: „odpowiedzialnym za to jest rosyjski agresor!”

Głos na temat przyjmowania uchodźców przez Polskę zabrzmiał ostatnio w Parlamencie Europejskim, gdzie wystąpiła europoseł Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej. – „Polskę zalewa obecnie fala pomocy i solidarności. Chcę państwu uświadomić fakt, że to nie rząd polski pomaga, tylko Polacy, którzy przyjmują gości do swych rodzin, to samorządy, które organizują tę ogromną pomoc i wolontariusze, obecni wszędzie tam, gdzie ktoś jest w potrzebie. W ten sposób Polacy przywrócili wizerunek Polski gościnnej i otwartej na uchodźców, który był niweczony przez ostatnie lata przez rządzących…” W ocenie europosłanki „pomoc i dawanie nadziei są zarezerwowane tylko dla niektórych uchodźców, bliższych kulturowo. Pomaganie innym migrantom, proszącym na granicy białoruskiej, jest kryminalizowana, a osoby udzielające takiego wsparcia prześladowane. Obecnie rząd nadal nie dopuszcza organizacji pozarządowych do granicy polsko-białoruskiej”.

Wypowiedź Janiny Ochojskiej na forum Parlamentu Europejskiego spotkała się z mocną krytyką przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Wybrzmiała ona m. in. podczas obrad Sejmu we wtorek, 8 bm. Działań obozu władzy bronił wicepremier Henryk Kowalczyk, który stwierdził, że „z pomocą uchodźcom rząd radzi sobie znakomicie”. 

Nie można dopuścić do tworzenia obozów dla uchodźców

Coraz częściej słyszy się, że z falą uchodźczą nie poradzą sobie wolontariusze, samorządy, organizacje pozarządowe, ani nawet rząd. – „Konieczne jest wdrożenie systemu niesienia pomocy humanitarnej, wypracowanego przez Unię Europejską i ONZ, sprawdzonego już we wcześniejszych konfliktach. Czas, aby polski rząd z takiego systemu skorzystał, biorąc na siebie odpowiedzialność we współzarządzaniu tymże systemem. Potrzebne są pilne rozmowy w trójkącie: państwo – samorząd – organizacje pozarządowe. Nie można dopuścić do tworzenia obozów dla uchodźców” – mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. 

- „Do tego konieczna jest profesjonalna logistyka, którą należałoby objąć m. in. rozwożenie uchodźców po całym kraju, a nawet Europie. Potrzebna jest koordynacja odpraw transportów, zwiększenie ilości punktów recepcyjnych, stworzenie systemu obiegu dokumentów – mówią liderzy organizacji humanitarnych.  – I to trzeba robić już, bez najmniejszej zwłoki – dodają.   

Wzięli sprawy we własne ręce

Rozlegające się zewsząd apele o działanie systemowe zaczynają kiełkować pierwszymi akcjami, w których pojawiły się pewne elementy koordynacji. Póki co, z inicjatywą wychodzą samorządowcy. I tak, w wyniku porozumień między prezydentami Przemyśla, Wrocławia i Opola, do Przemyśla już docierają z Dolnego Śląska pociągi specjalne. Zachęceni powodzeniem samorządowcy Przemyśla pracują nad porozumieniami z samorządami z Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii, w których jest mowa o organizacji bezpośrednich transportów do konkretnych miast w tychże krajach. 

W nocy, z wtorku na środę, na dworzec kolejowy w Jarosławiu wjechał specjalny pociąg Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, przeznaczony dla uchodźców z Ukrainy. To było pokłosie działań, których koordynacją zajmowali się marszałkowie województw: łódzkiego i podkarpackiego. Był to już drugi taki kurs, z którego skorzystało 500 osób. W pierwszym do Łodzi udało się 300 pasażerów. 

Każdego dnia na przejściach granicznych z Ukrainą meldują się nieprzebrane tłumy uchodźców, uciekających przed bombami najeźdźców. Głównie są to kobiety z dziećmi. Mówi się, że może ich być nawet 5 milionów.

reklama
Artykuł pochodzi z portalu korsosanockie.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama