
Problem żebrania jest tak stary jak świat, a w okolicach świąt, gdy ludziom automatycznie miękną serca, będzie się jeszcze nasili lał. Niedawno w okolicach Mielca ktoś widziano parę żebraków, którzy poruszali się na kulach – ale tylko na potrzeby współczujących ludzi, bo kiedy ci znikali z horyzontu, niedawni kalecy znów mogli chodzić.
REKLAMA
http://www.korso.pl/wiadomosci/5106,uwaga-na-zebrakow-oszustow
Prawdziwa konieczność żebrania to jedna z największych ludzkich tragedii, bo najczęściej łączy się z bezdomnością, głodem, samotnością i odrzuceniem.
Są jednak ludzie, którzy z żebrania zrobili sobie całkiem niezły sposób na życie. Statystyki mówią, że żebrak może wyciągnąć w ciągu jednego dnia ok. 500 zł!
Są również żebracy, które swój „zawód” traktują jak prawdziwe powołanie i potrafią znaleźć sposób, by nakłonić bliźnich do sięgnięcia po portfel…
„Po co kłamać, potrzebuję na zimne piwo!” – to jeden z najodważniejszych i najszczerszych powodów przedstawionych przez żebraka.
Potrzebuję pieniędzy. Mój tata nie żyje” – wzruszające i chwytające za gardło, kto by nie wsparł małego, biednego chłopca? Szkopuł w tym, że „synek” był dobrze po pięćdziesiątce…
Był też żebrak, który chciał drobnego datku albo uśmiechu. Inny zbierał na raty za… porche. Musiał niedawno bardzo zubożeć. Coraz częściej do żebrania wykorzystuje się zwierzęta. Psy zbierają na kiełbaskę, wybredne koty na żarcie w puszkach.